Rozgoryczenie to jest wróg wewnętrzny, który zniekształca obraz rzeczywistości. To jest tak jakbyśmy założyli okulary, które nie są dla nas odpowiednie i które pokazują nam świat w karykaturalny sposób.
Poniżej jest nagranie, które odpowiada treści poniższego wpisu.
W jaki sposób możemy poradzić sobie z rozgoryczeniem?
Pokażę różne sytuacje – na pewno nie wszystkie – w których możemy doznać rozgoryczenia. Będę stopniował te sytuacje, od najmniej do najbardziej drastycznych. W każdej z nich pokaże, co możemy zrobić, aby poradzić sobie z daną sytuacją. W podsumowaniu zaś pokażę największy bonus (!) jaki otrzymujemy, kiedy jesteśmy rozgoryczeni.
1. POPATRZ NA DANĄ SYTUACJĘ W SZERSZEJ PERSPEKTYWIE CZASOWEJ.
Większość ludzi przecenia to, co może zrobić w rok, a nie docenia tego, co można zrobić w 10 lat.
Bardzo często zdarza się tak, że w poniedziałek wypisuję sobie zadania do zrobienia. Zwykle patrząc na tę listę odczuwam niczym nie uzasadniony optymizm, że uda mi się to wykonać w czasie jednego dnia. W rzeczywistości jest tak, że większość z nich kończę dopiero w piątek. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam tendencje, żeby przeceniać to co mogę zrobić.
Podoba mi się takie zdanie, które powiedział, kiedyś Warren Buffet:
“Nie ma znaczenia jak wielki masz talent, jak wielkie masz możliwości. Niektóre rzeczy po prostu wymagają czasu. W miesiąc nie doczekasz się urodzenia dziecka, zapładniając dziewięć kobiet.”
Ten bardzo obrazowy i dość zabawny przykład pokazuje w prosty sposób prawdę, że pewne rzeczy wymagają czasu.
W sytuacji, kiedy coś nie dzieje się od razu, nauczyłem się zadawać sobie takie pytanie:
Czy to co mnie właśnie w tej sytuacji próbuje rozgoryczyć, będzie miało znaczenie za dziesięć lat?
Zaczynając od takich najdrobniejszych rzeczy, np. stoję w korku. Tak, denerwuje mnie to, bo chciałbym być gdzieś szybciej, bo jadę na spotkanie, albo wracam do domu i chciałbym już być z rodziną. Czy za dziesięć lat też będzie to miało znaczenie?
Inny przykład, przygotowałem ofertę, wysłałem ją do klienta, a on jednak się nie zdecydował na współpracę. Czy to będzie miało znaczenie za dziesięć lat?
To jest metoda opierająca się na “patrzeniu w przyszłość” a można też użyć patrzenia w przeszłość, żeby poradzić sobie z uczuciem rozgoryczenia.
Zadaj sobie pytanie:
Co mnie kiedyś rozgoryczało, a dzisiaj się z tego cieszę albo się z tego śmieję?
Pamiętam taki moment, moja żona świeżo po studiach, miała możliwość otrzymać dofinansowanie z Urzędu Pracy na odbycie półrocznego stażu. Znalazła firmę, wszystko było już ustalone. Dosłownie w tym momencie, kiedy wyszła z domu, żeby podpisać umowę współpracy, zadzwonił telefon. Okazało się, że firma wycofała się z podpisania umowy.
Pamiętam jak byliśmy rozgoryczeni tą całą sytuacją. Poszliśmy do urzędu, tam okazało się że są jeszcze pieniądze i pani tam pracująca zaproponowała byśmy poszukali innej firmy. Okazało się, że moja żona znalazła o wiele lepszą firmę, w której później też pracowała.
Za jakiś czas cieszyliśmy się, że umowa z pierwszą firmą nie doszła do skutku, bo okazało się że to byłaby bardzo kłopotliwa współpraca, czego dowiedzieliśmy się od osoby, która poszła tam na staż.
2. POSIADAJ PLAN, KTÓRY JEST ELASTYCZNY.
Przez lata prowadzenia firmy i pracy z ludźmi, nauczyłem się żeby w odpowiedni sposób ukierunkować swoje nastawienie. Kiedy jadę do jakiejś firmy i wiem, że ta współpraca mogłaby zapewnić mi półrocze utrzymanie, to staram nie nastawiać się na to że to musi być dokładnie tak jak bym chciał czy planował. Nie trzymam się kurczowo tego że muszę podpisać tę właśnie umowę, oczywiście chcę ją podpisać i robię wszystko, aby to to się stało.
Nie nastawiam się na konkretnego klienta czy konkretne wydarzenie, bo kiedy skupię się na tym wtedy mogę czuć rozgoryczenie, jeśli nie będzie tak jak planowałem. Jednak moje nastawienie jest następujące: jeżeli nie podpisze tego kontraktu, to podpiszę inny.
Czasami posiadanie elastycznego planu oznacza, że musimy zmienić nasz cel.
Kilka miesięcy temu, założyłem taką stronę: JakZnalezcPracę.pl (czyli tą, na której czytasz ten wpis 😉 ) o tym jak odkryć i utrzymać satysfakcjonującą pracę. Dałem sobie taki cel, żeby w ciągu pół roku mieć 10 tysięcy unikalnych użytkowników, którzy odwiedzą tę stronę. Moja strategia była natępująca: dwa wpisy tygodniowo, z których każdy miał się składać z minimum jednego tysiąca słów. Dodatkowo płatna reklama poprzez Facebook.
Taki miałem plan. Rzeczywistość okazała się trochę inna: po dwóch miesiącach, miałem z tej strony czterech klientów, którzy kupili ode mnie roczne pakiety z doradztwa zawodowego. W ciągu roku jestem wstanie na takie doradztwo zawodowe przyjąć maksymalnie sześć osób, a tutaj już cztery osoby były po dwóch miesiącach.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że to był mój główny cel 🙂
Cel był niewłaściwie zdefiniowany, ale nie wystąpiło rozgoryczenie, raczej euforia. Jednak te skrajne emocje dają dobre światło na cel i radość pobudziła mnie do refleksji. Czy rzeczywiście cel był dobrze zdefiniowany? Czy mi chodziło tak naprawdę, żeby 10 tysięcy osób odwiedziło stronę? Czy jedynym sposobem jest publikowanie dwóch wpisów tygodniowo?
Dalej prowadzę tę stronę, lubię ją prowadzić, umieściłem tam wiele wartościowych materiałów. Swój cel osiągnąłem dużo wcześniej niż myślałem, dlatego teraz wpisy ukazują się rzadziej i nie skupiam się już tak bardzo na ilości wejść.
3. TO CO BYŁO WARTE TWOJEJ MIŁOŚCI JEST WARTE TWOICH ŁEZ.
„Życie jest trudne” tak zaczyna się książka znanego terapeuty M. Scotta Pecka. Nie jest takie pewnie cały czas, ale potrafi nim być. W życiu doświadczamy też dramatów, np. nieoczekiwanej śmierci kogoś dla nas bardzo bliskiego.
Lubię to zdanie: co było warte twojej miłości, jest warte twoich łez. Jeżeli kogoś kochałeś to jest normalne, że się smucisz, to jest normalne że płaczesz. W takich sytuacjach jest potrzebny czas żałoby, czas smutku, opłakiwania strat. Jest też jednak potrzebny czas na to żeby zacząć wychodzić z tragedii. W takich sytuacjach warto poszukać specjalisty, kogoś kto przeprowadzi cię przez ten proces.
Moja znajoma, która jest psychologiem ma przy wejściu do gabinetu tabliczkę z napisem: “Lepiej płakać u psychologa, niż śmiać się u psychiatry.” Żartobliwie, ale mądrze powiedziane.
W tym punkcie nie napiszę nic więcej poza tym, iż jeżeli doświadczasz takiej życiowej tragedii to zgłoś się po fachową pomoc.
PODSUMOWANIE
Dobrze wykorzystaj czas rozgoryczenia. Co to znaczy?
W czasie rozgoryczenia pojawiają się pytania, których nie miałbyś odwagi zadać sobie w innej sytuacji. W czasie rozgoryczenia nie tylko masz odwagę zadawać sobie trudne pytania pytania, ale także podważać nawet fundamentalne przekonania, na których opierasz swoje życie.
To jest dobry czas na stawianie pytań, ale to nie jest dobry czas na udzielanie odpowiedzi.
Istnieje taka zasada dotycząca zależności między emocjami a naszymi ważnymi życiowymi decyzjami: „Nie obiecuj w euforii; nie rezygnuj w złości.”
Zapisz sobie swoje pytania, które wtedy się zrodziły. Kiedy już dojdziesz do stanu równowagi emocjonalnej miej odwagę szukać odpowiedzi na pytania, które się wtedy zrodziły. Odpowiedzi, które znajdziesz będą największym bonusem, który otrzymasz po prawidłowym przejściu stanu rozgoryczenia.
Ps. Jeżeli zainteresował cię ten wpis, to obejrzyj też kurs „Jak zarządzać sobą?”
Nie wiem czy wiesz, ale tworzysz bardzo ciekawe i inspirujące treści. Trzymaj dalej tak wysoki poziom, a już wkrótce osiągniesz szczyty wyszukiwarek 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂